Zgłoszenie #974

Moje najlepsze wspomnienia to poniedziałkowe poranki.
Niesamowicie drażnią mnie teksty typu: „piątek, piąteczek, piątunio” „byle do piątku”, „byle do weekendu”, „nareszcie piątek” itp. Rok temu ustanowiłam zwyczaj zaczynania każdego tygodnia od czegoś przyjemnego, czyli od śniadań w kawiarni. Podczas gdy ludzie zazwyczaj czekają na weekend, ja zawsze czekam na poniedziałek. Jadę rano do Warszawy na otwarcie Costy na Ochocie by móc usiąść przy moim ulubionym stoliku. Zanim pojadę do pracy mam godzinę dla siebie.
Wiem, że gdy przyjemnie zacznę poranek to cały dzień będzie dobry.
Kawa „na mieście” smakuje inaczej niż w domu. A kawa przygotowana przez kogoś zawsze smakuje lepiej niż ta zrobiona samemu.
Wydawać by się mogło, że to nic specjalnego ale wraz z wiekiem nauczyłam się doceniać te drobne przyjemności, cieszyć się każdą chwilą, każdą filiżanką kawy. Przeczytałam kiedyś: „Pij każdą filiżankę kawy jakby miała być ostatnia.” To zdanie siedzi mi w głowie. Staram się nie pić kawy w biegu ale zatrzymać się, wyciszyć, usiąść przy stoliku i cieszyć się tym co jest tu i teraz.
W pogoni dzisiejszego świata nie każdy ma na to czas. Ja cieszę się, że mam i to są dla mnie chwile warte zapamiętania.