Zgłoszenie #964

To było tak. Spotykamy się po sześciu latach, spędzamy trzy tygodnie wspólnie. Jest jak z bajki. W pewien pochmurny, lekko deszczowy i nostalgiczny dzień jedziemy na lokalną górkę aby się trochę poruszać. Spać się chciało, że aż oczy bolały. Zajechaliśmy po kawę, ciepła, pyszna, duże latte takie jak lubię. Wspinałam się z kubkiem bo jakżeby inaczej. Dotarliśmy na szczyt, chodzimy dookoła wieży, dopiłam ostatni łyk, wpadam na pomysł chodź zrobimy sobie selfie z widokiem z góry w tle. Zdjęcie zrobione, chowam telefon, podnoszę wzrok a on klęka przede mną i zadaje najważniejsze pytanie w życiu każdej kobiety „czy wyjdziesz za mnie”. Pierwsza myśl, czy ja śnię? Czy ta kawa nie obudziła dostatecznie?. Czarne, welurowe pudełko nagle zrobiło się ogromne w moich oczach, po otwarciu błysk diamentu aż rozświetlił otoczenie. Rzuciłam się ukochanemu na szyję i krzyczę, że „tak!, oczywiście, że wyjdę za Ciebie!”. Nagle inni turyści zaczynają klaskać i gratulować. Był to poniedziałek, 5 września. Czy nie lubię poniedziałków? Jak można go nie lubić. Mamy swoją rocznicę i mamy ulubiony napój, który towarzyszył nam tego pięknego dnia.