Zgłoszenie #901
Lato tego roku uraczyło nas chłodem jednak w moich żyłach i sercu płynęła pyszna gorąca KAWA!!!!! Każdego dnia budziłam się rano, leniwie zwlekałam z łóżka i parzyłam mój ulubiony napój w największym kubku z Costa Cofee, który dostałam od mojej drogiej Przyjaciółki Natalii, która właśnie siedzi koło mnie i wspólnie pijemy cafe latte na owsianym mleku, ale wracając do historii.. po zaparzeniu kawy brałam kocyk i książkę i jeśli nie padało czytałam, leżąc w moim ogrodzie (przyznaje czasami scrollowałam instagrama lub Tik toka, ale w mojej utopijnej wersji wydarzeń pozostańmy przy tym, że zawsze czytałam) Czasami kiedy wydarzyło się coś na miarę cudu wigilijnego i świeciło słońce kawę przelewałam do kubka termicznego (ten kubek akurat jest z innej znanej sieci kawiarni, nie powiem jakiej, ale na pewno się domyślacie) i tak leniwie spędzałam czas na łonie natury. Może nie jest to szalona historia w której przystojny wysoki blondyn przynosi mi kawę z Costa Cofee zakochujemy się w sobie od pierwszego wejrzenia i dzięki kawie zostajemy ze sobą do końca życia, może te wakacje nie były szalone i ciekawe jak kryminał Jo Nesbo (to taki Norweski autor), ale dla mnie było cudownie, ponieważ spędziłam mnóstwo wspaniałego czasu w miejscu, które kocham najbardziej, czyli na łonie natury z napojem, którego picie o każdym poranku jest moim rytuałem i jest równorzędne z tym czym jest modlitwa dla najwierniejszego wyznawcy religii.