Zgłoszenie #773

Nasze wakacje dopiero miały się rozpocząć. Dzisiejszego dnia wstaliśmy wcześnie, musieliśmy dopakować ostatnie rzeczy, zrobić zakupy. Mieliśmy wyjechać o 13:45 z Dworca Autobusowego we Wroclavii do Berlina, a stamtąd samolotem prosto do Faro. Jak to w dzień wyjazdu, towarzyszyło nam sporo stresu i zamieszania. Do ostatniej chwili czekaliśmy na zamówiony aparat fotograficzny który miał przyjść do paczkomatu, ostatecznie powiadomienie z InPost pojawiło się gdy byliśmy już na dworcu. Nie tracąc pogody ducha bo przecież to nasz wyczekany urlop, poszliśmy na stanowisko 9 gdzie miał odjeżdżać nasz autobus. Podczas sprawdzania biletu, kierowca zauważył ze nasz bilet kupiony jest na JUTRO. Troszkę się zmieszałam, ponieważ ja wykonywałam rezerwacje. Przepraszając chłopaka szybko zmieniliśmy rezerwacje na dzień dzisiejszy. Gdy walizki już były w bagażniku, a my na swoich miejscach przeszła mnie niepokojąca myśl, a co jak lot faktycznie jest jutro i bilet był poprawny??! Po sprawdzeniu moje obawy okazały się prawdziwe. Wybiegliśmy z autobusu 2 min przed odjazdem, kierowca miał z nas niemały ubaw. Pierwszym miejscem w jakim usiedliśmy żeby ukoić nerwy (szczególnie moje) była Costa Coffee. Ja siedziałam jak w transie zastanawiając się jak wszystko poukładać w głowie, a mój chłopak kupił mi Cold Brew Latte i ziarna kawy w belgijskiej czekoladzie. Ta kawa uratowała mój urlop, bo dzięki niej uspokoiliśmy się i wrócił nasz humor i już podchodziliśmy do wszystkiego z większym dystansem 😉 Ostatecznie odebraliśmy aparat z paczkomatu, a na wakacje byliśmy już spakowani. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.