Zgłoszenie #763
Wstaję sobie dzisiaj rano,
a mą głowę skołataną
myśl rozświetla jak błysk racy,
że nie muszę iść do pracy!
Mam wakacje upragnione,
w szczęściu swoim cały tonę!
Jakie podjąć aktywności?
Mam dziś tyle możliwości!
Autorozwój czy zabawy?
Zdecyduję z kubkiem kawy.
A decyzja to nie prosta,
dobrze, że za rogiem Costa.
Z aromatu swego słyną
tam Espresso, cappuccino.
Ale, że jest jeszcze rano
myślę nad Americaną.
Chociaż, w sumie nawet latem
warto wziąć klasyczną Latte.
Mógłbym cały dzień tu zostać!
Może jeszcze wezmę tosta?
Albo blok czekoladowy…
Do urlopu już gotowy,
po kawusi, najedzony…
…wnet odsłania ktoś zasłony.
Patrzę, a to moja żona
mym zaspaniem dość zdziwiona.
Krzyczy, ściąga ze mnie kocyk
– „Coś ty zrobił w kuchni, w nocy!?
Być baristą ci się marzy
w Costa niedaleko plaży?
To na kurs się zapisz! Rusz się!
A nie demolujesz kuchnię!
Zaraz mnie coś trafi chyba!
Idź kup kawę i pozmywaj!”
Więc po krótkiej toalecie,
nie stawiając się kobiecie
i nie jedząc też śniadania,
przystąpiłem do sprzątania.
Trzeba temu jakoś sprostać,
dobrze, że za rogiem Costa 🙂
PS
Jednym z fajniejszych wspomnień z ostatnich wakacji jest to, że przez ponad 2 tygodnie na śniadanie i poranną kawę przychodziłem właśnie do Costa Coffee 🙂