Zgłoszenie #573

Wspomnień z wakacji 2022 będę mieć na pewno pełno, cennych tym bardziej, że dzielonych z bardzo bliską mi osobą. Historia, którą chciałbym się podzielić dotyczy właśnie jednego z naszych wypadów.
Zacznijmy od tego, iż moja lepsza połowa jest kompletną wariatką na punkcie fortów, zamków i twierdz, nie mogłoby być więc lepszego wyboru niż Twierdza Modlin na jeden z celów jakie obraliśmy.
Pogoda, jak i moja wybranka miały jedną cechę wspólną, obie były piękne. Niestety tylko moja ukochana taka pozostała do końca dnia. Czarne chmury zaczęły zbierać się ponad nami, akurat kiedy odwiedziliśmy lokalny cmentarz wojenny – nie mylić z wojskowym. Nasze położenie nie należało do godnych zazdrości, po kilkunastu minutach pomrukiwania żywioł zdecydował się jednak uderzyć z pełną siłą.
Niestety my byliśmy na samym środku cmentarza i około kilku minut co najmniej od jakiegokolwiek daszku pod którym moglibyśmy się schować. Wtuleni w siebie kryliśmy się pod gałęziami co obfitszych drzew. Szybko jednak okazało się, że to nie sprawdzi się na dłuższą metę, a już na bank nie do końca deszczu.
Co robić można było zatem, przemoczeni kompletnie ruszyliśmy przed siebie, mokrzejsi nie moglibyśmy się stać. Oczywiście złośliwy lis postanowił zakpić sobie z nas po raz kolejny. Kiedy tylko dotarliśmy do wiaty autobusowej, pod którą w końcu udało się znaleźć schronienie deszcz – nawałnica praktycznie – zakończył swój występ.
Wycieczkę w tym momencie uznałem za zdecydowanie zakończoną. Mimo wszystko jednak będzie to jedno z najpiękniejszych i najprzyjemniejszych wspomnień z tych wakacji a może i w ogóle. Kiedy spojrzeliśmy na siebie, ociekający wodą, przemoczeni do cna… Wybuchnęliśmy śmiechem, a moje kochanie wyglądała tak pięknie. Zdjęcie jakie sobie wtedy zrobiliśmy wywołuje szczery uśmiech za każdym razem gdy je widzę.