Zgłoszenie #516

Cóż to było za lato! Zapowiadało się chłodno bo planów zbytnio nie było a i pogoda do połowy lipca była jakby jeszcze wczesno-wiosenna. Ale w końcu przyszło ocieplenie! Nareszcie poranna kawa w ogrodzie w promieniach słonecznych przy pięknym śpiewie ptaków. Wróciły myśli, że lato zawitało więc może czas na wakacyjną przygodę! Kilka telefonów i ekipa już jest. Wyszukiwanie noclegów, sprawdzenie atrakcji turystycznych, organizacja bagaży i jedziemy!!! Kierunek Chorwacja. Podróż zaplanowana była na dwa dni z noclegiem w stolicy Węgier. Budapeszt z panoramą na parlament utkwił w pamięci na długo. Ale to był tylko nocleg i dalsza podróż. Chorwacja powitała nas przepiękną pogodą i horyzontem przesyconym barwą niebieską: błękitnym niebem i lekko ciemniejszym morzem. Nareszcie można było zacząć uzupełniać niedobory witaminy D3. Rewelacyjna pogoda, dobra kuchnia, dobre zaplecze turystyczne ale jednego brakowało: dobrej kawy! Już po drodze smak kawy, zakupionej na stacji benzynowej, był mało aromatyczny, ale po głowie chodziło usprawiedliwienie, że przecież to tylko stacja. Rozczarowanie pojawiło się niedługo później jak odwiedzając lokalne kawiarnie każda kawa miała ten sam smak Wszystko byłoby ok ale wspomnienia muszą mieć obrazy, emocje, zapachy jak i smak. Te mają smak tej słabej kawy. Po powrocie moje kubeczki smakowe cieszyły się z każdej kawy: czy to z popularnej sieci fastfood’ów, czy ze stacji z orłem w logo. Ale prawdziwe opium dla duszy i ciała można znaleźć w kawiarni Costa gdzie smak kawy jest tak intensywny, tak idealnie dopracowany, tak niepowtarzalny, że chociaż będąc na urlopie człowiek szuka tego czegoś… to coś tylko w Costa!