Zgłoszenie #416

Nigdy nie zapomnę zapachu kwitnących oleandrów pomieszanych z powiewami upalnego, późno popołudniowego wiatru przy kojącym wtórze egejskich fal morskich. Jakikolwiek poetycko by to nie brzmiało… Była to chwila, której żadna poezja, ani proza nie odda odpowiednio. Warto pojechać i poczuć.

Turcję zwiedzałam zawsze z perspektywy lokalsa, nigdy kurortowicza all exclusive, choć oczywiście nie ma nic gorszego w tej formie wypoczynku. Po prostu co kto lubi i czego potrzebuje. Kiedy eksploruje się nowe, dalekie miejsca na własną rękę, tubylczo, można poczuć więcej nieznanych dotąd zapachów, kolorów, dźwięków i jeśli w człowieku to „zaskoczy” to może poczuć, że jest częścią jednej wielkiej mozaiki na świecie, gdzie wszyscy niby tak odmienni jesteśmy, a tak bliscy sobie zarazem.
Turcja to nie kebab w bułce i podróbki Louis Vuitton. Owszem, znajdziemy je też, ale to przede wszystkim kraina barw, różnorodności (tak!) wszelkich modeli życia, pysznego jedzenia, niezwykłych krain i pięknej, życzliwej energii.

Śmiało rekomenduję. I nie obawiajcie się wejść w nią jak w zwykły swój codzienny świat.
Güle, güle!