Zgłoszenie #275

Kochana żono!
Wiem, że możesz być trochę poirytowana tym jak kończą się zwykle nasze pomysły wakacyjne. Ostatnie wykupione wakacje na Gran Canarii rozpoczęliśmy w korku w Jankach od szukania na niebie samolotu, którym mieliśmy lecieć. Ale kto mógł przewidzieć, że na lotnisko do Warszawy będziemy jechać pięć godzin zamiast dwóch. Rzeczywiście miałaś racje, że krócej i taniej byłoby lecieć z Berlina. Ostatni zimowy wyjazd na narty też masz prawo źle wspominać. Przykro mi, że dopiero w Zakopanem okazało się, że nie zapakowałem do bagażnika twojej walizki. Sama przyznałaś, że za daleko było wracać. Ale dzięki temu zyskałaś nową gamę taniej zachodniej odzieży i nową kolekcję bielizny z Biedronki. Zresztą, od tamtej pory wożę ją awaryjnie w samochodzie. Dwa lata temu reanimowałem pasażera na pokładzie samolotu, nasz urlop w Grecji rozpoczął się awaryjnym lądowaniem w Sofii. Szczęście, że mężczyzna przeżył. Trzy lata temu nasza wycieczka we Włoszech zbiegła się z trzęsieniami ziemi. Na myśl o tym do dzisiaj robi mi się miękko w łydkach. Mam dla Ciebie ważną wiadomość. Nie chcę kusić losu, ale może warto by było coś wspólnie zaplanować. Wiem, że w tym razem klapy mi nie darujesz. Ten wyjazd musi się udać. Dlatego znalazłem świetną okazję. Mam nadzieję, że wyjazd na finał Barista of the Year zrekompensuje Ci te wszystkie niepowodzenia. Już widzę oczami swojej wyobraźni twój uśmiech i ekscytację zapachami kawy. Kochanie, ten wypad nie może się nie udać. Przemyśl sprawę, widzimy się po pracy na kawie.

Twój pechowy mąż Maciek