Zgłoszenie #1177

Moi rodzice poznali się w 1975 roku, to były pierwsze dorosłe wakacje z dala od rodziców. Nie wiem jakimi nastolatkami byli; mama pewnie spakowała pod namiot pół plecaka książek, tato – swój najcenniejszy skarb – lornetkę. Nie wiem jak dokładnie się poznali. Tata podobno zakochał się w rudej burzy włosów i zielonych oczach mamy. Mamie zaimponowała jego dociekliwość, opanowanie i znajomość Doorsów. W Bieszczadach spędzili wspólnie 10 dni; pewnie było to zupełnie inne lato w stosunku do tego jakie zwykliśmy spędzać my – współcześni ludzie uwieczniający swoje wakacje na FB, narzekający na brak zasięgu i ciepłe piwo. Wyobrażam sobie że wieczory spędzali przy ognisku, w towarzystwie gitary i starych legend. Mam nadzieję, że dopisała im wtedy pogoda, jedną z wielu pasji taty jest astrologia. Wyobrażam sobie jak pokazuje mamie Wielki Wóz i Dużą Niedźwiedzicę. Mama nigdy nie nauczyła się pływać. Czy wtedy tato próbował ją tego nauczyć?
Nie wiem. Owe lato jest dla mnie (trochę idylliczną) tajemnicą naznaczoną wymownymi spojrzeniami rodziców. Ważne, że pomimo dzielących ich 263 km, braku skype’a i gmaila jakoś „dali radę”. Owe (podobno duszne i parne) lato dało początek mnie i rodzeństwu 🙂 Było początkiem wspólnej życiowej przygody, która trwa do dziś. Zetknęło z sobą dwójką jakże różnych ludzi i dało mi odpowiedź na pytanie konkursowe.
P.S. Tato NIGDY nie pozwolił mi na wyjazd pod namiot. „Wiem, co tam się wyprawia” – dodawał zirytowany