Zgłoszenie #1149

Pierwszy weekend sierpnia miał być moim najlepszym dniem roku, ponieważ to wtedy zaczynałem swój urlop. Dzień jednak zaczął nie do końca po mojej myśli, ponieważ zaspałem i nie potrafiłem się zebrać w sobie, aby szybko zorganizować swój plan działania. Ostatecznie postanowiłem, że tylko się ubiorę, umyję i złapię za walizkę licząc, że na pewno wszystko spakowałem. Jadąc taksówką na lotnisko marzyłem o gorącej kawie, której rano nie miałem nawet kiedy zaparzyć. Gdy tylko dojechałem na miejsce bez chwili wahania udałem się do lotniskowej Costa Coffe po wymarzone podwójne espresso. Oczarowany miłą obsługą nie usłyszałem ostatniego wezwania na lot i zamiast spokojnie wypić swój napój, biegłem z nim do bramek. W trakcie kontroli próbując się napić usłyszałem głoś kontrolerki celnej: „proszę wyrzucić kubek z napojem i włożyć rzeczy na taśmę”. W mojej głowie gotowały się najgorsze myśli z uwagi na brak ulubionej kofeiny w krwioobiegu. Całkowicie spontanicznie odpowiedziałem, że skoro tak – to jest mi Pani dłużna kawę po moim powrocie i udałem się do dalszej kontroli. Parę dni później po powrocie do kraju ku mojemu zaskoczeniu przy wydawaniu bagaży przechadzała się właśnie ona, kontrolerka z dnia mojego wylotu. Gdy tylko mnie zobaczyła, uśmiechnęła się i zapytała, czy mam czas na tę kawę, którą jest mi winna, bo akurat kończyła zmianę. Spędziliśmy długie godziny rozmawiając i śmiejąc się z tej sytuacji w towarzystwie latte i espresso. Od tego czasu spotykamy się coraz częściej na nasz ulubiony deser, którym jest ciasto bananowe z dodatkową rurką z kremem.