Zgłoszenie #1124

Za każdym razem, gdy wspominam nasze wakacje w Gruzji, czuje zapach rozmarynu.
Kojarzy mi się z gruzińskimi potrawami, które mieliśmy okazje próbować.
Gruzja jest wyjątkowa pod każdym względem. Zaskakująca na każdym kroku.
Wybierasz się odwiedzić kraj, który słynie z produkcji wina? Uwierz mi, że Twoje wyobrażenia na temat
tego kraju nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jestem przekonana, że zaskoczy Cię zupełnie tak
jak nas. Oczywiście w pozytywnym sensie.

Najbardziej zachwycił nas krajobraz. Z jednej strony potężne, piękne i majestatyczne góry Kaukaskie, na które nie mogliśmy się napatrzeć a z drugiej strony kamienista plaża i spokojne Morze Czarne. Co
najbardziej nas zaskoczyło? No trochę tego było. Od krów biegających po autostradzie, świń i innych
zwierząt chodzących po wsi tak swobodnie, jak po łące, po architekturę i te wszystkie kontrastowe
krajobrazy. Z jednej strony wspomniane wcześniej góry i morze, a z drugiej strony piękne hotele i pałace tuż obok zniszczonych i zrujnowanych budynków mieszkalnych. Niesamowity też jest fakt, w jaki sposób Gruzini poruszają się samochodami po ulicach. Przemierzyliśmy łącznie około 900 km samochodem. Do dziś zastanawiam się jakim cudem udało nam się bez żadnych problemów przejechać tyle kilometrów. Mam poczucie jakby tam, nie istniały żadne zasady ruchu drogowego. Może dlatego tak świetnie się tam odnalazłam, tym bardziej że byłam jedynym kierowcą przez cały ten okres. Jest jeszcze jednak rzecz, która nas bardzo zaskoczyła. Okazuje się, że będąc w Gruzji zdecydowanie tańszym rozwiązaniem jest jedzenie na mieście w restauracjach niż kupowanie produktów na własną rękę i przygotowywanie posiłków w pokoju hotelowym. Do dziś nie wiem jak to możliwe.

Pierwszy wieczór naszej wyprawy spędziliśmy w Batumi, nad Morzem Czarnym. Ogromne wrażenie
zrobił na nas widok morza i gór w jednym miejscu. Do tego dołóżmy mglisty i wilgotny wieczór.
Zachwytom nie było końca. Jedno z naszych ulubionych zdjęć jest właśnie z tego miejsca.
Pierwszą noc spaliśmy w samochodzie. Nie ukrywam, że to było bardzo ciekawe doświadczenie.
Nad ranem wybraliśmy się w drogę do stolicy, czyli Tbilisi. Po kilku godzinach, choć ze sporym opóźnieniem dotarliśmy pod hotel, w którym mieliśmy spędzić kilka najbliższych dni.
Pierwszy spacer po mieście i już zaskakującym reakcjom nie było końca. Okazało się, że mieliśmy pokój tuż obok pałacu prezydenckiego. Swoją drogą pięknego i ogromnego pałacu. Z wielką kopułą na środku. Na spacerze mijaliśmy też piękne hotele, na przemian ze starymi i zniszczonymi budynkami
mieszkalnymi. Ten kontrast nadal wydaje się niewiarygodny. Duże wrażenie zrobili na nas również
Gruzini, którzy wydają się, być niesamowicie pogodnymi ludźmi. Na każdym kroku mijaliśmy
uśmiechniętych i radosnych mieszkańców Gruzji. Na jednym ze spacerów pewien starszy Pan, jak tylko
dowiedział się skąd, przyjechaliśmy, bardzo spontanicznie zagrał na akordeonie hymn Polski. To było
niesamowicie miłe.

Podczas pisania tej historii emocje z tamtych dni wracają w bardzo wyraźny sposób. Pamiętam jak
wyjechaliśmy z lotniska i na samym początku autostrady naszym oczom pokazały się spacerujące
pośrodku jezdni krowy. To było bardzo zaskakujące. Już wtedy byliśmy przekonani, że Gruzja dostarczy nam wielu pięknych wspomnień. Jedliśmy najpyszniejsze donaty i wypiliśmy mnóstwo kawy. Nie wspomniałam też o przerażającym lądowaniu w Kutaisi. Tak więc od samego początku Gruzja wydawała się być wyjątkowa. Jestem przekonana, że jeszcze tam wrócimy i przywieziemy jeszcze więcej pięknych wspomnień. Choć czujemy niesamowity niedosyt to z pewnością, była to jedna z tych wycieczek, którą będzie się opowiadało do końca życia.