Zgłoszenie #1120

Plan na wakacje pojawił się jak większość przygód – spontanicznie.
Nagle ktoś z paczki rzucił pomysł zaliczenia jak największej liczby festiwali muzycznych. Spakowaliśmy plecaki, oszczędności i wyruszyliśmy. Pod koniec lipca rozpoczął się prawdziwy maraton. Od Kołobrzegu, przez Katowice, Chorzów, Olsztyn, aż do Warszawy. Czasem autostopem bez gwarancji dotarcia na miejsce, czasem bez dachu nad głową, ale zawsze z pyszną kawą Costy. Nieraz uratowała nas po całym dniu zabawy lub przebywania w trasie. Moje najlepsze wspomnienia z wakacji to właśnie te z kubkiem ice latte w ręce, przyjaciółmi u boku i oczekiwaniem na kolejną muzyczną przygodę.