Zgłoszenie #1097

Moje tegoroczne wakacje rozpoczęły się bardzo wcześnie – 17 maja, tuż po napisaniu ostatniej matury. Wiedziałam, że chcę sprawić by były one niezapomniane, w końcu miały być to te jedyne w swoim rodzaju, najdłuższe w życiu. Na ten moment, czyli 29 września, mogę już powiedzieć, że chyba mi się to udało.
Prawdopodobnie najważniejszym dla mnie i najbardziej wyjątkowym wspomnieniem jest sam ich początek. Już w kolejnym tygodniu po zakończeniu matur wraz z przyjaciółką udałyśmy się na pierwszą samodzielną podróż za granicę. Nie była to jednak podróż zwyczajna. Jeszcze zimą udało nam się wygrać bilety umożliwiające nam przemieszczanie się pociągami przez 30 dni po całej Europie. I od tego momentu wiedziałyśmy, że to doskonały plan na rozpoczęcie tych długich wakacji.
Po trwających miesiące przygotowaniach, kupowaniu sprzętu, układaniu jak najlepszych tras i list miejsc do odwiedzenia nareszcie nadszedł czas aby wyjechać. Dnia 24 maja o godzinie 5:30 wsiadłyśmy w pociąg do Berlina z niczym więcej jak tylko plecakiem i ogromnymi nadziejami, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Pierwszy dzień, po trzech przesiadkach i 11 godzinach w pociągu zakończył się kolacją w Amsterdamie. Tak rozpoczęła się nasza trwająca prawie trzy tygodnie podróż. Nie będę wymieniać wielu szczegółów, opowiadając wszystko mogłabym napisać książkę.
Nasza trasa objęła sześć krajów, jedenaście miast. Według statystyk spędziłyśmy 38 godzin w pociągach, przejechałyśmy trzy tysiące kilometrów (a do tego jeszcze autobusy). Na naszej drodze spotkałyśmy wielu cudownych ludzi – dwie dziewczyny z Niemiec w identycznej sytuacji jak my, studiującą w Holandii Japonkę, która przez powrotem do domu zwiedzała Europę, młodą panią inżynier z Kanady, która została wysłana do przez swoją firmę do pracy w Antwerpii czy studentkę w Rotterdamie chętną by podzielić się z nami chrupkami, gdy czekała na swój autobus do Pragi, do domu rodzinnego. Zwiedziłyśmy mnóstwo muzeów, oglądałyśmy oryginalne dzieła Van Gogha w Amsterdamie, dom Rubensa w Antwerpii i Goethego we Frankfurcie czy muzea traktujące o historii i europejskiej intergracji w Brukseli. Porównywałyśmy jak podaje się kawę w krajach Beneluksu a jak w Austrii czy na Słowacji, a także gdzie jest najlepsza pizza. Próbowałyśmy belgijskich gofrów i czekolady, nie mogąc oderwać wzroku od przepięknych wystaw pełnych pralin. Mieszkałyśmy w hotelach, hostelach, wynajmowanych mieszkaniach a nawet u kogoś w domu. W Antwerpii, pod nieobecność gospodarza opiekowałyśmy się cudownym czarnym kotem o imieniu Billy, który najwidoczniej mocno się do nas przywiązał, skoro codziennie budziłam się by zobaczyć go leżącego tuż przy mojej twarzy. Chodziłyśmy minimum 15-20 kilometrów dziennie zwiedzając miasta i szukając najlepszych pamiątek dla rodziny i przyjaciół. Wiele jeździłyśmy również komunikacją miejską, nie polecam jednak tej w Luksemburgu, z racji na to jak górzysty jest ten teren i jak wąskie są niektóre uliczki, przynosi ona zdecydowanie zbyt dużo wrażeń. Jadąc przez Grund niekiedy okna autobusu są centymetry od okien mieszkań, jest tak wąsko, że składane są lusterka pojazdu.
Nie zabrakło też mniej ciekawych elementów, jak pranie ubrań w umywalce. W Wiedniu trafiłyśmy na niedzielę oraz święto kolejnego dnia, które znacznie utrudniło paniczne poszukiwanie wapna lub innych leków na moją alergię komplikującą plany.
Przez te prawie trzy tygodnie życie nie wydawało się realne. Praktycznie codziennie jadłam śniadanie w innym mieście, zwiedzałam historyczne miasta, podziwiałam cudowną architekturę. Jako że interesuję się historią europejską fakt, że mogłam zobaczyć tak ogromną jej część na żywo nadal, po kilku miesiącach, jest dla mnie niesamowity i nie do końca mogę uwierzyć, że faktycznie się to wydarzyło. Jestem niesamowicie wdzięczna, że mogłam odbyć taką podróż i mieć styczność z kilkoma kulturami.
Oczywiście to był tylko początek moich wakacji, nie będę wspominać o ukończonym przeze mnie kursie baristy czy wycieczce do Torunia, Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Pragi, Drezna, na Mazury i w Bieszczady, które również udało mi się odbyć w ciągu tych kilku miesięcy.