Zgłoszenie #1096

Bujda na potrzeby konkursu! Tak powie znaczna większość, po przeczytaniu tego cudownego wspomnienia, ale trudno, dwie osoby wiedzą jak było! Mowa tu oczywiście o mnie, i o…. No właśnie. A wiec było to tak!
Pewnego słonecznego lata, przybyłem do Costa, po moją ulubioną Iced Latte. I nic nie byłoby w tym nadzwyczajnego, gdybym wtedy nie ujrzał pierwszy raz Jej… czarującej oraz doskonałej, Fuze Ice Tea! Nie no żartuje, Jej również, ale to później! Mam na myśli błękitnooką blondynkę, u której miałem zamówić ulubiony napój. Po chwilowym paraliżu, (jako osoba z natury raczej nieśmiała) udało mi się dokonać zamówienia, choć uwierzcie mi, nie było to łatwe! W pierwszej chwili wyszedłem na dziwaka, ale mniejsza o to! No więc stałem sobie tak spokojnie oczekując na najpyszniejsze, gdyż tu nagle, uwaga! Na moje największe w życiu szczęście, w chwili, gdy kawa była gotowa, i przemierzała drogę na ladę w moim kierunku, coś poszło nie tak, i kubeczek przechylił się, rozlewając swoją cenną zawartość na wszystkie strony […]. Było bardzo wesoło, a po udzieleniu pierwszej pomocy w uprzątnięciu zamieszania, ja, mistrz podrywu i armando nie wiele myśląc zaprosiłem baristkę na… kawę ! Ale zaproszenie zostało przyjęte, i tak oto już trzeci rok jesteśmy małżeństwem, a w akcie wdzięczności, przynajmniej raz w tygodniu do Costa zaglądam, zamawiając ulubioną…