Zgłoszenie #1090

SŁUCH
W oddali grzmot przebija się przez zwykle głuchy las. Drzewa uginają się pod naporem świszczącego wiatru, szelest liści wybudza krety, których schronienia zapadają się pod brzemieniem nadchodzącej burzy. Nie ma dziś litości dla wędrowców szukających w Puszczy Słupeckiej azylu przed światem. To świat z tupotem małych stóp, pohukiwaniem sowy oraz trzepotem skrzydeł pędzi im na spotkanie, przynosząc ze sobą zmianę, spokój oraz koniec letniej wyprawy.

WZROK
Porzucone dzieło gniewnego artysty migocze toną barw. Błękit nieba, muśnięty bielą pierzastych chmur, odbija się na niespokojnej tafli wody. Promienie zachodzącego słońca stanowią kontrast dla mroku, który nieśmiało wychyla się zza horyzontu. Złoty piasek stapia się w jedność z odpływającymi falami. W tle Portugalia nocy, Portugalia kompletna, Portugalia skończona przez poetów i scenarzystów, otwiera swe ramiona by przywitać turystów odcieniami czerwieni i szarościami. A na końcu stoję ja, rozdarta między końcem dnia, a początkiem nocy, który stanowi obietnicę przyszłości.

DOTYK
Szary, wełniany koc, noszący ślady leśnej wyprawy. Czarny kot z szorstkim, grubym futrem, obsypanym igłami i szyszkami. Twarda, drewniana podłoga, stanowiąca granicę między światem Zewnętrznym, z tajemnicami i niespodziankami, a światem Wewnętrznym, odgradzającym Dziś a Wtedy. Dania w sercu, Polska w głowie – i tylko koc, i kot i posadzka zacierają granice miedzy płaszczyznami.

SMAK
Smak morskiej soli powoli zaciera się pod płachtą czerwonego wina. Wachlarz aromatów rozbudza zmysły, koi niepokój, leczy strach przed nieuchronnym powrotem do realności. To Portugalia, rok 2022, czas rozstań, miejsce licznych powrotów – tych odległych, tych bliskich, lecz zawsze upragnionych. Wino pozostawia za sobą gorycz, przerywaną tylko wspomnieniem dojrzałych, letnich owoców. To właśnie ich słodycz na długo utrzyma się w pamięci, przypominając o czasie, gdy świat można było opisać nieskończoną paletą smaków.

WĘCH
Mylą się ci, którzy twierdzą, że ubiegłe lato na zawsze pozostanie za nami. Przypadkowo spotkany w Polsce mężczyzna, którego zapach zrodził się na ulicach Porto. Sok z winogron płynący ulicami sklepów, rozlany pierwotnie na deptaku w Lizbonie. Zimne fale uderzające plaże Lago, na zawsze zamknięte w kryształowej kuli. Wspomnienia tętnią, przesycają zmysły, odbierają dech, zacierają świat, a myśl o przeszłości na zawsze pozostanie już na wyciągnięcie ręki.