Zgłoszenie #1038

Dzień dobry,

Postanowiłam opisać moje wakacje pod żaglami 🙂
Co wyprawa to przygody ? zaczynam się czuć jak Sindbad Żeglarz ??
Tak więc na pokładzie dzielnej jednostki „Rock and Roll” z kapitanem Maciej Mosir na czele pokrótce przebyliśmy /- 800mil zawijając do portów:
Porto-Lizbona-Cadiz-Tarifa-Benalmadena-San Jose-Cabo de Paco-Torrevieja
Jacht czekał na nas w najlepszej możliwej miejscówce w Porto: zakotwiczony na środku rzeki w centrum starego miasta ? tylko Maciek z głową pełną pomysłów mógł wpaść na ten uroczy pomysł ?
Niezapomniany poranek z cudownym widokiem na najpiękniejszą część Porto ❤️
I to był piękny początek niezwykłych przygód które były wtedy jeszcze przed nami 😉
…z których pierwsza spotkała nas już dnia następnego w okolicy Portimao znanego z pięknych jaskiń przybrzeżnych, które oczywiście chcieliśmy eksplorować na naszym małym pontonie, będącym na wyposażeniu jachtu. Skończyło się to walką o życie z żywiołem fal które nagle zaczęły przybierać na sile w momencie gdy znaleźliśmy się w jednej z jaskiń. To była walka z falami rzucającymi nas na skały i wyrzucającymi na zmniejszający się z minuty na minutę podczas przypływu skrawek lądu wewnątrz jaskini. Naokoło skały a wody przybywa ? Po wielu próbach wyczerpani do kresu możliwości wydostaliśmy się z pułapki ?
Ale to nie była ostatnia przygoda tego dnia…
Gdy z powrotem byliśmy w drodze na rozbujanym już nieźle oceanie z falami sięgającymi 2m w pewnym momencie usłyszałam dziwny dźwięk i spostrzegłam nasz ponton oddalający się na falach w zastraszającym tempie! w przeciągu chwili był małym, ledwie zauważalnym punkcikiem pojawiającym się i znikającym wśród fal?Podniosłam alarm i wykonaliśmy błyskawiczna akcje ratunkową ?? w mega niesprzyjających okolicznościach ???
Ja za sterem w pogoni za zgubą, chłopaki za bosaki wyławiają ponton ?
Jednak na tym się nie skończyły nasze przygody.
Po kilku dniach, w dniu przeprawy przez Giblartar, nad ranem ok 5-6.00 chwilę przed moją wahtą budzi mnie kolega z krzykiem: ORKI NAS ATAKUJĄ!!! Wyskoczyłam z koi, kapitan już za sterem walczący żeby go utrzymać w chwili gdy kolosy łapały zębiskami za płetwę sterową, którą jak się później okazało odgryzly częściowo a ster uszkodzily. To był pierwszy raz kiedy wzywałam pomocy przez radio. W międzyczasie odpalane były również flary z których jedna odbijając się od rampy wylądowała na pokładzie ? spontaniczna reakcja Maćka zapobiegła podpaleniu, jednak skończyła się poparzeniem dłoni i stopy 2go i 3go stopnia ? Czekając na jednostkę ratunkową z #tarifatraffic dostaliśmy instrukcje postępowania: wyłączyć wszystkie urządzenia z wyjątkiem radia do komunikacji, puścić ster, zachować ciszę.
Orki odpuściły po ok 1.5h
Odmówilismy ewakuacji i pozostawienia jachtu na środku oceanu i jednostka ratownicza asekurowała nas do najbliższego portu.
Tak trafiliśmy do urokliwej Tarify, miasteczka tuż przed Giblartarem mekki surferów z piękną średniowieczną starówką, gdzie musieliśmy przeczekać 3 dni sztormów ?? z naszą przygoda staliśmy się portową atrakcją o której rozpisywały się lokalne media ?
Nauczyłam się wiele w tej podróży a najważniejsze to że morze uczy pokory i testuje charaktery

Następna wakacyjna historia którą chciałam się podzielić również jest związana z żeglarstwem ale ma też w sobie iskierkę magii ? Otóż nie mogłam być na urodzinach jednego z moich bliskich przyjaciół, który mieszka w Barcelonie a, że miałam już dla niego spersonalizowany prezent obiecałam, że go poprostu wyślę. Jednak na mojej poczcie ilekroć próbowałam nadać przesyłkę była ogromna kolejka. Postanowiłam nosić upominek w torebce i próbować w innych urzędach pocztowych. W ten sposób pakunek, który był niewielkich rozmiarów zawędrował ze mną nawet na wakacyjny rejs z Sycylii na Baleary 🙂 wstępnie naszym celem była Majorka jednak ze względu na awarie silnika po drodze i niemalże brak wiatru zdecydowaliśmy, że dotrzemy do bliższej wyspy którą była Minorka. Ok godzinę po wpłynięciu do portu dostaję wiadomość ze zdjęciem od tego przyjaciela dla którego prezent ze sobą nosiłam i okazało się, on właśnie wpłynął do tego samego portu przy czym żadne z nas wcześniej nie wiedziało, że drugie będzie w okolicy i na pełnym morzu kilka dni byłam poza zasięgiem więc ogólnie nikt nie wiedział gdzie w rezultacie dopłyniemy 🙂 oczywiście w tej sytuacji prezent wręczyłam osobiście a mój przyjaciel nie mógł uwierzyć, że nawet na wakacje go ze sobą zabrałam 🙂 On nawet zdążył zapomnieć o tej przesyłce którą zapowiedziałam 2 miesiące wcześniej ?

Takie oto moje ostatnie historie
🙂
Mam ich więcej ale te lubię najbardziej ;p

Miłego dnia!
Monika