Zgłoszenie #1011
Ten dzień rozpocząłem od Costy kawą, bo formę z rana miałem niemrawą. W pracy zrobiłem też sobie dwie przerwy, by dzień przed urlopem dodać sobie werwy. Żona pyszny obiad dla nas ugotowała i o destynacji wakacyjnej mi opowiedziała. Po czym podeszła, spojrzała mi w oczęta i oznajmiła, że z nami lecą… bliźnięta!:) Wieczorem zgrzeszyliśmy więc przy aromacie kawy… mój urlop jeszcze nigdy nie był tak ciekawy!:)